Skip to main content

Alergologia – niemowlę czy starzec?

 

Odkrycia następują teraz po sobie błyskawicznie. W 1905 r. Clemens J. von Pirquet i Bela Schick wydają monografię poświęconą chorobie posurowiczej — Serumkrankheit. W rok
później Pirquet krytykuje pojęcie anafilaksji Richeta jako nieodpowiednie dla omawianych stanów i wprowadza termin „alergia”. Z punktu widzenia językowego było to słuszne. Pojęcie „anafilaksja” oznacza bowiem brak ochrony, podczas gdy istota polega nie na tym, lecz na zmianie odczynu, czemu bardziej odpowiada termin „alergia”.
Udoskonala się też w tym czasie metody rozpoznawania. W 1912 r. Oskar Schloss wprowadza do praktyki skórny test skaryfikacyjny, w 1915 r. Robert Cooke rozszerza możliwości diagnostyczne o test śródskórny. Metody testowe w dalszym ciągu ulegają doskonaleniu. Duże zasługi w tej dziedzinie mają Carl Prausnitz, Johann Kiistner i Erich Urbach.


Znacznym postępem w leczeniu alergoz było wprowadzenie do praktyki lekarskiej środków o działaniu antyhistaminowym. Pierwszy lek tego rodzaju (antergan) wprowadził w 1942 r. do leczenia francuski klinicysta Bernard Halpern. Wzbogacenie arsenału środków leczniczych przez Philipa Hencha i Edwarda Kendalla o hormony kory nadnerczy było dalszym krokiem naprzód w rozwoju całej medycyny, m.in. alergologii.
Powstają nowe ośrodki, nowe szkoły. Wielkie historyczne już nazwiska splatają się ze współczesnymi. Wymienimy kilka z nich: Erich Urbach, French Hansen, Vaughan, Artur Coca, Louis Vallery-Radot, Bernard Halpern, Aleksander Bohomolec, Daniel Danielopolu, Edmond Rajka.
Olbrzymi postęp w poznaniu mechanizmów reakcji alergicznych dokonał się po ustaleniu struktury chemicznej przeciwciał zwanych obecnie immunoglobulinami. Wiąże się to między innymi z wykryciem przez badacza szwedzkiego Gunnara Johanssona tzw. szpiczaka IgE, a następnie udowodnienie przez Teruko i Kimishige Lshizakę (Amerykanie pochodzenia japońskiego), że tzw. reaginy, czyli przeciwciała wywołujące natychmiastowe odczyny alergiczne, są w samej rzeczy immunoglobulinami typu E (IgE). Możliwość hodowli komórek szpiczaka produkującego IgE umożliwiła bujny rozwój diagnostyki alergologicznej, w której wykorzystuje się to przeciwciało.

Nagromadzenie wielu danych na temat struktury i klinicznego działania immunoglobulin pozwoliło na dokonanie w 1968 r. przez Robina Coombsa i P. Gella podziału reakcji alergicznych na cztery typy, którym posługuje się dziś każdy badacz i klinicysta.
Wiele prac poświęcono wykrytej jeszcze w u biegłym stuleciu przez Paula Ehrlicha komórce tucznej. Komórka ta po bez mała stuletnim zapomnieniu stała się przedmiotem intensywnych badań, ponieważ okazało się, że jest ona źródłem tzw. mediatorów reakcji alergicznej (histamina, leukotrieny i inne), które są przyczyną natychmiastowego odczynu alergicznego. Z badaniami tymi wiąże się wiele nazwisk (Barry Kay, Frank Austen i inni).


W ostatnim dziesięcioleciu wyjaśniono problem objawów nietolerancji aspiryny i leków aspirynopodobnych. Reakcje te, dawniej uważane za odczyn alergiczny, okazały się zaburzeniem metabolicznym. Do wyjaśnienia tego problemu walnie przyczyniły się badania polskich uczonych Ryszarda Gryglewskiego i Andrzeja Szczeklika.
Obserwacje kliniczne i badania immunologiczne pozwoliły na wydzielenie dużej grupy chorób, które nazywamy alergicznym zapaleniem pęcherzyków płucnych. Wywołują one ciężkie i nieodwracalne zmiany w płucach. Olbrzymie zasługi na tym polu poniósł angielski badacz Jack Pepys, który wykrył tzw. płuco farmera.

W dziedzinie leczenia zanotowano mniejszy postęp. Udoskonalono wiele leków dawniej stosowanych, ale rzeczywistym postępem było wprowadzenie w 1967 r. przez angielskiego badacza Roberta Altonyana chromoglikanu dwusodowego (Intalu), leku „stabilizującego komórkę tuczną”, który zapobiega jej aktywacji i uwalnianiu tzw. mediatorów reakcji alergicznej. Lek ten znalazł szerokie zastosowanie w leczeniu chorób alergicznych. Interesująca jest postać tego badacza, który sam choruje na astmę (prowokując u siebie objawy swoistym alergenem) i wypróbowywał różne substancje ochronne, aż wreszcie znalazł właściwą.


Jaki jest wkład polskiej alergologii w ogólnoświatowy rozwój tej gałęzi medycyny? Trudno o tym pisać. Nie mamy wielkiej tradycji, szkoły, wnieśliśmy niewiele do tej dziedziny. Gdyby polska alergologia mogła w pełni wpisać na karty swej historii Ludwika Hirszfelda (1884-1954), który był zasadniczo immunologiem, moglibyśmy powiedzieć, że mamy wielkiego uczonego i szkołę, którą stworzył. W okresie wyodrębnienia się immunologii i alergologii Ludwik Hirszfeld wniósł nieprzemijające wartości do immunologii (serologia konstytucyjna, grupy krwi, swoistość serologiczna tkanek, serologiczna analiza krzepliwości, koaguloreakcja).
Lubliński opisał w 1894 r. przypadek choroby wysypkowej po wstrzyknięciu surowicy leczniczej. Był to pierwszy w piśmiennictwie opis choroby posurowiczej. W okresie międzywojennym Feliks Przesmycki i Jan Mikulaszek wykazali, że węglowodany laseczek węglika i pałeczki twardzieli mają cechy haptenu. Badania nad gośćcem stawowym w ujęciu alergologicznym prowadzili u nas Kazimierz Stojałowski i Henryk Brokman. Zagadnienie plamicy krwiotocznej alergicznej wyczerpująco opracowali Janina Misiewiczówna i Mściwój Semerau-Siemianowski. W 1933 r. Jakub Węgierko wzbogacił metody leczenia chorób alergicznych wprowadzając lekkie stany niedocukrzenia krwi. Wartość tej metody została doświadczalnie potwierdzona przez Jakuba Parnasa w 1945 roku.
Polska alergologia długo nie miała wielkiej szkoły, ośrodka, wielkiego nazwiska. Do stworzenia szkoły oprócz zapału potrzebne są też warunki. W okresie międzywojennym nie zapewniono ich. Jednakże w ostatnim dwudziestoleciu grono entuzjastów wyprowadziło polską alergologię z „zaścianka” na „szerokie wody”.
Obecnie możemy już mówić o białostockiej, bydgoskiej, krakowskiej, łódzkiej, warszawskiej i wrocławskiej szkole alergologicznej.